Belin na weekend

Brama Brandenburska, Kreuzberg, Aleksander Platz i Wyspa Muzeów- to wszystko można zobaczyć wybierając się na krótką wycieczkę do naszego zachodniego sąsiada- Niemiec.

Marokańskie noce

Aby poczuć i zobaczyć na własne oczy prawdziwe różnice kulturowe polecam podróż do kraju zaklinaczy węży, czyli Maroka.

Pigeons everywhere!

Pełna uroku Wenecja możliwa do zwiedzenia niestety tylko poza sezonem...

Samba na dnie piekła

Jak niebiezpieczne, ale też niesamowite jest życie w favelach przekonac się można odwiedzając jedną z nich- Favelę Dona Marta w Rio de Janeiro.

Porto nocą

Krótka, jednodniowa wycieczka może sprawić, że zakochasz się w Portugalii na wieki.

środa, 31 lipca 2013

Pigeons everywhere!

Swoją relację ze zwiedzania Włoch zacznę trochę od końca, od miejsca, które odwiedziłam jako ostatnie. Stwierdziłam, że każde miejsce, w którym byłam, zachwalałam i trzeba to zmienić, dlatego zaczynam od Wenecji. Dla wielu jest to, po Rzymie, główny cel turystyczny we Włoszech. Też tak sądziłam i niewyobrażalne dla mnie było nie odwiedzić tego miasta mieszkając w odległości około 150 km od niego. Pierwszym pomysłem było zamieszkanie tam na 2 dni, na całe szczęście razem ze znajomymi stwierdziliśmy, że nocować będziemy nad Jeziorem Garda, a na Wenecję poświęcimy jeden dzień, a dokładniej wtorek.
Podróż rozpoczęliśmy w miejscowości, w której pomieszkiwaliśmy - Peschiera del Garda. We Włoszech najlepszym środkiem transportu są pociągi, są najszybsze i punktualne. Busom droga zajmuje około 2 razy dłużej, cena również jest wyższa. Peschiera del Garda znajduje się 140 km od Wenecji, pociągi odjeżdżają parę razy dziennie, bez przesiadki. Trenitalia (czyli włoskie PKP) oferuje parę typów przewozów: regionalne, które są najtańsze, długodystansowe, międzynarodowe oraz coś na wzór szybkiej kolei miejskiej. Regionalne połączenie do Wenecji kosztuje około 9 euro w jedną stronę, w drugiej klasie, jest wtedy bez rezerwacji miejsc, co oznacza, że rządzi polityka przepychania się, bo niezależnie, z którego miejsca we Włoszech się wyruszy, pociągi do Wenecji są zawsze zapchane. Niestety nie mieliśmy tyle szczęścia i tak mocnych łokci żeby znaleźć miejsca siedzące, więc półtora godzinna droga upłynęła na siedzeniu w przejściu pomiędzy wagonami. Prawdziwa niechęć pojawiła się, kiedy wyszliśmy z pociągu i zobaczyliśmy rzesze turystów ciągnące na przystanki vaporetto. Jako, że 75% obszaru miasta to woda, są możliwe 2 sposoby przemieszczania się po nim: na piechotę lub po wodzie. do drugiego sposobu zalicza się vaporetto, traghetto, gondole i taksówki wodne. Vaporetto można porównać do tramwaju wodnego, traghetto to większe gondole, na których z reguły się stoi, gondole, oczywiście, są najdroższą, ale również najwygodniejszą opcją. Do przedostania się na Plac Św. Marka przez Canal Grande najlepiej wybrać vaporetto, za które trzeba zapłacić 7 euro.

Widok na Wenecję z Ponte di Rialto.

Wybierając się do Wenecji chcieliśmy zobaczyć Bazylikę Św. Marka i dzwonnicę, z której rozciąga się widok na całe miasto. Jednak, kiedy zobaczyliśmy tłumy przed Bazyliką, wiedzieliśmy, że plan trzeba zmienić. W pierwszym momencie trudno było odróżnić turystów czekających w kolejce do wejścia od tych, stojących na Placu. Do tego, wszędzie były gołębie, dosłownie wszędzie. Bez strachu siadały na ludziach, a oni nie mieli nic przeciwko temu. Zapadła szybka decyzja, że zobaczymy wszystkie najważniejsze miejsca z zewnątrz i wolno będziemy kierować się na dworzec, po mniejszych, bocznych uliczkach. Odchodząc kilkaset metrów od głównego Placu, tłum się zmniejszył. Ceny też się obniżyły, więc pozwoliliśmy sobie zjeść przepyszną bruschettę.

Bazylika Św. Marka

Pośród wąskich uliczek Wenecji bardzo łatwo jest się zgubić, nam się to zdarzyło kilka razy. Podążając w kierunku dworca trzeba trzymać się kierunkowskazów "alla ferrovia", chociaż czasem nawet to nie pomaga :) Naprzeciwko dworca znajduje się most  Degli Scalzi, niestety przepełniony nie tylko turystami, ale również handlarzami okularów czy innych "pierdółek". W tamtym momencie byliśmy tak zmęczeni, że zaczepiających nas handlarzy najchętniej wrzucilibyśmy do przepływającego kanału. W końcu, po 4 godzinach, w trakcie których nie zobaczyliśmy żadnego zabytku, a jedynie uliczki, doszliśmy na dworzec i przez następne 2 jechaliśmy umierając z gorąca w nieklimatyzowanym pociągu. Była to dla nas parodia wycieczki, przez co będziemy ją wspominać pewnie przez długie lata.

Most Westchnień- Ponde dei Sospiri

Od kiedy zaczęłam jeździć po świecie, jednym z moich marzeń było odwiedzenie Wenecji. I dzięki tej wycieczce wiem, że prawdopodobnie nigdy więcej jej nie odwiedzę. Jest to prześliczne miasto, z niesamowitym klimatem, jednak rzesze ściągających tam turystów, handlarzy i gołębie je zniszczyły.

P.S. Zdjęcia robione były, kiedy gołębie nie siadały nam na głowach, a napierający turyści nie rozpychali się łokciami :)



Facebook Twitter Delicious Digg Stumbleupon Favorites More